Zdziwiłam się, że Dominic nic nie powiedzial. Po prostu skinął głową.
Poszliśmy więc w trójkę na stołówkę, gdzie wampir skręcił gdzies we własne strony. Wzruszylam ramionami..
Podeszlam z Tomem do baru.
Ja jak zwykle wzięłam sobie sałatkę i świeży syntetyk krwi, za to Tom naładował sobie furę jedzenia.
Znalazłam wolny stolik i usiedliśmy.
-gdzie Ty to wszystko mieścisz chudzielcu?-zapytałam w czasie gdy pochłaniał to wszystko.
-wilk musi jeść -odparł z ustami pełnymi ziemniaków. Przelknal i sie wyszczerzył ukazując białe zęby. Zaśmiałam się serdecznie.
Później juz kończyliśmy posiłek w milczeniu.
Wilk już zjadł. Przyglądał się, jak sączę mój napój.
Zamyśliłam sie
Całkiem nieźle jest w tej akademii. Nie miałam pojęcia, że będę się tu czuć dobrze. Ale wspomnienie zaginionej siostry dalo o sobie znać. Zastanawialo mnie, gdzie byla. I co najważniejsze, czy żyła, chociaż tej egzystencji nie można było nazwać życiem. Bycie wampirem to znaczy oszukać przeznaczenie, śmierć. Ukraść komuś lata życia.
-Sono, jesteś tutaj?
Powoli wróciłam do rzeczywistości. Tom przyglądał mi się badawczo.
I czułam również na sobie inne spojrzenie. To Dominic przysłuchiwał się nam
-tak, chodźmy stąd. Nie lubię jak ktoś podsłuchuje moje myśli i rozmowę -powiedziałam.
Chłopak się z tym zgodził.
Zaproponowałam mój pokój. Zawahał się ale poszedł.
-wow. Jasno tu-zawolal na widok mojej sypialni.
-bycie wampirem nie koniecznie oznacza czarne ściany. Osobiście uwielbiam fioletowy-zaśmiałam się.-rozgość się-dodałam siadając na łóżku. Mój kolega wybrał fotel.
-chcesz, możemy posłuchać muzyki -zaproponowałam.
Tom wstal i podszedł do półki przeglądając moje płyty, których miałam niezła kolekcję. Od Iron Maiden przez Evanescence a kończąc na pentatonix i Tokio hotel.
-imponujący zbiór.-zagwizdał z podziwem.
-muzyka jest najlepsza na bycie samotnym wampirem.-wzruszylam ramionami.
<Tom?>
Poszliśmy więc w trójkę na stołówkę, gdzie wampir skręcił gdzies we własne strony. Wzruszylam ramionami..
Podeszlam z Tomem do baru.
Ja jak zwykle wzięłam sobie sałatkę i świeży syntetyk krwi, za to Tom naładował sobie furę jedzenia.
Znalazłam wolny stolik i usiedliśmy.
-gdzie Ty to wszystko mieścisz chudzielcu?-zapytałam w czasie gdy pochłaniał to wszystko.
-wilk musi jeść -odparł z ustami pełnymi ziemniaków. Przelknal i sie wyszczerzył ukazując białe zęby. Zaśmiałam się serdecznie.
Później juz kończyliśmy posiłek w milczeniu.
Wilk już zjadł. Przyglądał się, jak sączę mój napój.
Zamyśliłam sie
Całkiem nieźle jest w tej akademii. Nie miałam pojęcia, że będę się tu czuć dobrze. Ale wspomnienie zaginionej siostry dalo o sobie znać. Zastanawialo mnie, gdzie byla. I co najważniejsze, czy żyła, chociaż tej egzystencji nie można było nazwać życiem. Bycie wampirem to znaczy oszukać przeznaczenie, śmierć. Ukraść komuś lata życia.
-Sono, jesteś tutaj?
Powoli wróciłam do rzeczywistości. Tom przyglądał mi się badawczo.
I czułam również na sobie inne spojrzenie. To Dominic przysłuchiwał się nam
-tak, chodźmy stąd. Nie lubię jak ktoś podsłuchuje moje myśli i rozmowę -powiedziałam.
Chłopak się z tym zgodził.
Zaproponowałam mój pokój. Zawahał się ale poszedł.
-wow. Jasno tu-zawolal na widok mojej sypialni.
-bycie wampirem nie koniecznie oznacza czarne ściany. Osobiście uwielbiam fioletowy-zaśmiałam się.-rozgość się-dodałam siadając na łóżku. Mój kolega wybrał fotel.
-chcesz, możemy posłuchać muzyki -zaproponowałam.
Tom wstal i podszedł do półki przeglądając moje płyty, których miałam niezła kolekcję. Od Iron Maiden przez Evanescence a kończąc na pentatonix i Tokio hotel.
-imponujący zbiór.-zagwizdał z podziwem.
-muzyka jest najlepsza na bycie samotnym wampirem.-wzruszylam ramionami.
<Tom?>