sobota, 9 stycznia 2016

Od Sono D.C. Dominic'a

Zdziwiłam się, że Dominic nic nie powiedzial. Po prostu skinął głową.
Poszliśmy więc w trójkę na stołówkę, gdzie wampir skręcił gdzies we własne strony. Wzruszylam ramionami..
Podeszlam z Tomem do baru.
Ja jak zwykle wzięłam sobie sałatkę i świeży syntetyk krwi, za to Tom naładował sobie furę jedzenia.
Znalazłam wolny stolik i usiedliśmy.
-gdzie Ty to wszystko mieścisz chudzielcu?-zapytałam w czasie gdy pochłaniał to wszystko.
-wilk musi jeść -odparł z ustami pełnymi ziemniaków. Przelknal i sie wyszczerzył ukazując białe zęby. Zaśmiałam się serdecznie.
Później juz kończyliśmy posiłek w milczeniu.
Wilk już zjadł. Przyglądał się, jak sączę mój napój.
Zamyśliłam sie
Całkiem nieźle jest w tej akademii. Nie miałam pojęcia, że będę się tu czuć dobrze. Ale wspomnienie zaginionej siostry dalo o sobie znać. Zastanawialo mnie, gdzie byla. I co najważniejsze, czy żyła, chociaż tej egzystencji nie można było nazwać życiem. Bycie wampirem to znaczy oszukać przeznaczenie, śmierć. Ukraść komuś lata życia.
-Sono, jesteś tutaj?
Powoli wróciłam do rzeczywistości. Tom przyglądał mi się badawczo.
I czułam również na sobie inne spojrzenie. To Dominic przysłuchiwał się nam
-tak, chodźmy stąd. Nie lubię jak ktoś podsłuchuje moje myśli i rozmowę -powiedziałam.
Chłopak się z tym zgodził.
Zaproponowałam mój pokój. Zawahał się ale poszedł.
-wow. Jasno tu-zawolal na widok mojej sypialni.
-bycie wampirem nie koniecznie oznacza czarne ściany. Osobiście uwielbiam fioletowy-zaśmiałam się.-rozgość się-dodałam siadając na łóżku. Mój kolega wybrał fotel.
-chcesz, możemy posłuchać muzyki -zaproponowałam.
Tom wstal i podszedł do półki przeglądając moje płyty, których miałam niezła kolekcję. Od Iron Maiden przez Evanescence a kończąc na pentatonix i Tokio hotel.
-imponujący zbiór.-zagwizdał z podziwem.
-muzyka jest najlepsza na bycie samotnym wampirem.-wzruszylam ramionami.

<Tom?>

piątek, 8 stycznia 2016

Od Toma D.C. Sono

No no, widzę, że namieszałem. Kurczę, nie chciałem źle, ale żaden pieprzony nietoperz nie będzie mnie psem nazywał. Krwiopijca, jasna krew. 
Odczekałem, aż Sono się ode mnie odlepi, dopiero potem przemieniłem się w człowieka.
- Wnioskuję, że jako wilk jestem równie przystojny jak i w postaci ludzkiej - zaśmiałem się.
Nie wiem, dlaczego, ale Sono.. Spodobała mi się. Nie tak do związku, ale no.. Nie chciałem się przecież z nikim kolegować, a widzę, że moje plany diabli wzięli. Cóż.
- Widziałam wiele wilków ale do żadnego się jeszcze nie przytulałam, i żałuję - zaśmiała się - Ale jakim cudem jesteś tak.. Opanowany? - zapytała
- To zasługa Billa. Kiedy nie zdążyłem wbiec do piwnicy w czasie pełni, przemieniałem się. Dopiero wtedy brał mnie za sierść na karku, ciągnął do piwnicy i.. Tresował. Śmiej się, ale dzięki temu nikogo jeszcze nie zabiłem.
Pffhh.. Tresowany wilk, jak to debilnie brzmi. Ale co, mam kłamać? Wiele zawdzięczam Billowi, jeśli chodzi o przemiany. Miałem tylko jego, bo ojciec zginął. 
Jak? No.. W czasie pełni uciekł i wbiegł prosto pod pociąg.. To było straszne, zakopywać ojca w lesie. Bo przecież nie pochowasz PSA w trumnie, na cmentarzu, prawda? Zresztą, nawet by się do tego pudełka nie zmieścił. Alfa z watahy swojej rodziny. Największy wilk z naszej watahy. Teraz powinienem być nim ja, ale ojciec miał drugie życie, czwórkę szczeniąt, i to temu najstarszemu trafiło się bycie Alfą. Trudno.
- Mówię do ciebie - Sono zaklaskała mi przed oczami - Idziemy na kolację? Dzwonek dzwoni dwie minuty temu.
- Pewnie! Dominic, idziesz z nami? - na moje pytanie kiwnął głową.

Sono?

Od Sono D.C. Toma

-Dominic! - krzyknęłam. Niemożliwe że się tak zachowuje.
-no co?-prychnął.
-musisz się tak zachowywać? Każdy jest równy. To, że Tobie nie pasuje coś, myślisz że jesteś kimś bo jesteś pijawką, to się grubo mylisz!- wybuchłam.
Nie mogłam znieść tego co wygadywał. Byłam na niego zła, co już zdążył odczytać z moich myśli. Zablokowałam je.
Tom, jeszcze pod postacią psa, przyglądał się nam. Niestety nie mógł mówić gdy byl wilkiem, a wygladal wspaniale.
-dałabym wszystko, by być wilkiem, zamiast żyć tysiące lat bez sensu samotnie. -powiedziałam patrząc w oczy Dominic'owi.
Przytuliłam Toma. Miał cieple, miękkie futro. Śmierdział psem, ale co z tego. Nie miałam nic do nikogo. No może do kocic ale jak ci sie taka paleta przy nodze można ją kopnąć.
-nikt nie będzie przy mnie obrażać innych -zakończyłam.

<Tom, Dominic?>

Od Toma D.C. Morgan

*dwie godziny wcześniej*
Po rozmowie z kocicą postanowiłem wziąć prysznic. Byłem mega zmęczony podróżą. Dziś pełnia, mam nadzieję, że eliksir który podarował mi Bill zadziała. 
Zabrałem szczoteczkę, pastę, żel pod prysznic, ręcznik i czyste bokserki, a następnie udałem się do łazienki. Odkręciłem kurek z ciepłą wodą i po rozebraniu się wskoczyłem pod prysznic. O tak, tego mi brakowało. 
W
Najpierw oczyściłem się z potu i innych zanieczyszczeń, dopiero potem umyłem zęby.
Wytarłem się ręcznikiem, ubrałem bokserki i opuściłem pomieszczenie.
- Co ty tu.. - zdziwiłem się, widząc Morgan w moim pokoju.
- Niespodzianka - zaśmiała się ironicznie - Cieszysz się? 
Zmierzyła mnie i uniosła brwi 
- Mogłabyś stąd wyjść? - spytałem, podchodząc do walizki. Wyjąłem z niej koszulkę, jeansy, skarpetki i bluzę z kapturem. 
- Wyjść? A po co? Boisz się że się przy mnie przemienisz? 
- Przykro mi misiaczku, ale mojej przemiany możesz nigdy nie doczekać.
- Nie byłeś jeszcze w postaci wilka? - oblizała wargi
- Byłem - rzekłem, ubierając się - Ale mam swoje sposoby na pełnię.
- Szkoda.. Ale ciało to ty masz niezłe.
- Emm... Dzięki? - byłem w trakcie zakładania butów
- Wybierasz się gdzieś? 
- Na to wygląda - uciąłem krótko
- Dokąd? - spytała
- Tam gdzie ciebie nie ma - warknąłem
- Wariacie, ja mogę być wszędzie i wszystkim.
- Jakoś mnie to nie interesuje - zamknąłem okno i podszedłem do drzwi i otworzyłem je na oścież - Wyjdziesz sama czy mam ci pomóc? 
- Psia jego mać - burknęła i wyszła. 

Morgan?

czwartek, 7 stycznia 2016

Od Toma D.C. Sono

- Widzisz - zacząłem z uśmiechem na twarzy - Kiedy mama była w ciąży, nasza rasa nie była zbyt przewidywalna, gdyż mama jest wampirem, a ojciec wilkołakiem. Niestety, po naszych narodzinach okazało się, że powinniśmy być wilkołakami.. A Bill był zwyczajny. Śmiertelny, zwykły niemowlak. To było okrutne dla nas obu, gdyż ja czuję jego ból.. Mama musiała go ugryźć, żeby mógł żyć normalnie. Ja czułem to co on. Ta okropna noc śni mi się codziennie.
- To straszne - zmartwiła się - I co, nikogo nie obchodzi, że bliźniaki a innej rasy? - spytała
- Czy ja wiem. Jesteśmy identyczni, może Bill jest wyższy, szczuplejszy i bladszy, ale jakoś specjalnie się nie odróżniamy. Zresztą będziesz mogła go zobaczyć, bo on też będzie chodził tu do szkoły.
- Mhm - odparła - Czyta w myślach?
- Jak każdy wampir - zaśmiałem się - Bill jest nietypowym kolesiem. On maluje sobie oczy. Robi to tak jak dobra makijażystka. Czasem się zastanawiam czy nie powinien być kobietą, ale cóż - w końcu to mama go ugryzła. Może coś w tym jest.
- Może - uśmiechnęła się - Tom?
- Huh? - spojrzałem na nią
- Pokaż jak wyglądasz w postaci wilka - zagryzła całą dolną wargę
- Nie - pokiwałem głową
- Prooooooszę - zrobiła minę zbitego psa.
- Ehhhh... No okej - wstałem, odsunąłem się od niej na około dwa metry i przemieniłem się.
Jako wilk dorosły mam prawie 2 metry wzrostu. Moja sierść jest brązowo-biszkoptowa, a oczy są jaśniejsze niż moje czekoladowe. 
Dziewczyna wzdrygnęła się.
- Wow - szepnęła - Wspaniały 
Podszedłem do niej i usiadłem. Czasem lubię zachować się jak pies, skoro tak jestem nazywany. 
- Umiesz mówić? - zapytała, głaskając mnie po pysku, a ja przekręciłem głowę. - Hah, czyli że nie.
- Sono? - przerwał nam Dominic - Kto to?
- Nasz kolega Tom, zasługuje na przeprosiny, nieprawdaż? - spojrzała na niego, a po chwili zeszła z ławki i wtuliła się w moje futro. - Śmierdzisz. 
- Nie będę mówił do niego, kiedy jest psem - na te słowa warknąłem.
- Mógłbyś wziąć na wstrzymanie - pogłaskała mnie.
Znów poczułem się jak wybryk natury. Jak.. Ktoś inny. Nienawidzę tego uczucia.

Sono?

Od Lucasa d.c. Morgan

No cóż. Sam atak na mnie był doprawdy szczytem bezczelności ale jeszcze ta szopka - masakra. Miałem nadzieję, że jak najszybciej pozbędę się niechcianej osoby i odejdzie ona jak najdalej się da.
- Kotku jakby to było takie proste to sam bym się zabił - warknąłem, kiedy tylko na tyle się ogarnąłem by złapać nieco myśli i trzeźwość myślenia
- Zawsze mogę spróbować - zaśmiała się cicho
- Proszę, miłej zabawy - powiedziałem i skrzywiłem się
Poczułem jak przejeżdża ostrymi pazurami po moim karku, a potem jak wszystko się pięknie, samo zrasta.
- Jesteś jakimś demonem czy jak? - zapytała wstając powoli
- Powiedzmy - stwierdziłem
Cofnęła się nieco ode mnie, a ja powoli wstałem. Poczułem wolno, że się zmieniam, yh, może powinienem zacząć nad tym panować? Chociaż i tak lepiej ze mną niż z większością wilkołaków w tej szkole, ale do kogo ja się porównuje? No tak, zapomniałem, nie mam do kogo innego się porównać.
- Dziwak z Ciebie - powiedziała nie wiedząc widocznie jak to ująć
- Słuchaj, nie jestem jakimś pierwszym lepszym magiem czy demonem jasne? Niby nic Ci nie zrobię, ale nie radzę się do mnie zbliżać - bąknąłem odwracając się i ruszając dalej swoją drogą.
- Co? Nie panujesz nad sobą jak oni? - zaśmiała się cicho
- Panuję, co nie znaczy, że chcę byś za mną łaziła - warknąłem
Przemieniłem się w swoją normalną formę. No, no, gdyby nie to, że czasem też jestem człowiekiem to serio bym nie wychodził z lasu. Pomijając fakt, że to ciało całe składa się z kości ścięgien i innych części, z których obecności nie skaczę pod sufit przez szczęście, to jeszcze miałem jakieś dziwaczne zawroty głowy, kiedy znów zmieniałem się w człowieka. Zniknąłem szybko w lesie, tam było przynajmniej cicho, dopóki jakiś imbecyl się w niego nie zapuszczał.


< Morgan?>

Od Morgan d.c. Toma

Chłopak odwrócił się na pięcie i pomaszerował do swojego pokoju.
Popatrzyłam na niego przeciągle, kiedy drzwi się za nim zatrzasnęły znów przybrałam moją kocią formę.
~Czas się trochę zabawić.~
Wybiegłam na dwór i szybko okrążyłam budynek w poszukiwaniu odpowiedniego okna. Dojrzawszy wreszcie to, którego szukałam, zaczęłam się szybko wspinać po chropowatej ścianie.
Wszelkie wystające gzymsy i liczne ozdoby tylko ułatwiały mi zadanie.
Wskoczyłam na niewielki parapet i, cóż za szczęście, wślizgnęłam się do pokoju przez szeroko otwarte okno.
Zgrabnie zeskoczyłam na podłogę, w locie zmieniając postać.
Przygładziłam śnieżnobiałe sploty i, po chwili namysłu, zabarwiłam ich końcówki na wściekły pomarańcz.
Usiadłam w pozycji kwiatu lotosu i wpatrzyłam się w drzwi, zza których dało się słyszeć szum prysznica.
Zamrugałam jeszcze kilka razy, zamknęłam oczy i czekałam, aż Tom zdecyduje się opuścić łazienkę.
(Tom? Co ty na to :3?)
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony